Zero dziur na drogach?
Ta maszyna ma się z nimi rozprawićNa 25 proc. amerykańskich miejskich dróg znajdują się różnej wielkości dziury i pęknięcia, które kosztują każdego kierowcę średnio 335 dolarów rocznie. Niewiele inaczej sytuacja ma się w Polsce, gdzie np. warszawiacy z tego samego powodu wydają każdego roku średnio niemal 1800 złotych.
Firmy i instytucje odpowiedzialne za stan dróg w przypadku ich naprawiania najczęściej wysyłają na miejsce kilku robotników z odpowiednimi uprzędzeniami i pojazdami, nie da się jednak ukryć, że często ich działania okazują się mieć charakter tymczasowy. Z badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych wynika, że około połowa z załatanych dziur dała się ponownie kierowcom we znaki w przeciągu kolejnych czterech lat od momentu przeprowadzenia prac remontowych.
Takim problemom mogłaby w dużym stopniu zaradzić naprawiająca uszkodzenia nawierzchni maszyna Python 5000, która jest w stanie załatać dziurę w czasie nie dłuższym niż jedna minuta. Jej obsługa jest bardzo prosta - operator podjeżdża maszyną na miejsce uszkodzenia, parkuje i za pomocą dżojstika kieruje ponad metrowym ramieniem z przodu pojazdu. Najpierw z dziury wydmuchiwane są wszelkie odpady i woda, następnie na uszkodzenie nakłada się kleistą substancję, na jej powierzchnię wylewa się asfalt, grabi się go, aż w końcu gładzi się go wałkiem.
Jego siła jest taka sama jak w przypadku typowej maszyny naprawiającej drogi, więc łatki zrobione przez Pythona mogłyby wytrzymać do czasu remontu całej drogi. Producent, Python Manufacturing, oszacował, że posiadaczom wartej 290 tysięcy dolarów maszyny inwestycja w nią zwróciła by się w ciągu pięciu lat w formie 40-procentowej oszczędności na wydatkach związanych z obecnymi metodami łatania dziur. Na chwilę obecną na urządzenie to skusiły się stany Kalifornia, Kolorado i Virginia.
źródło:
http://tech.money.pl/zero-dziur-na-drogach-ta-maszyna-ma-sie-z-nimi-rozprawic-0-1143841.html?utm_source=wykop&utm_medium=referral&utm_campaign=wykop